Piękno codzienności

Przez najbliższe trzy miesiące w starym kościółku Muzeum Orkana w Rabce-Zdroju można oglądać wystawę obrazów Stefana Dziadonia (1923 - 2000), mało znanego rabczańskiego malarza, o którego obrazach mówi się dziś, że są "prawdą na płótnie". Urodzony w Tymbarku artysta większość życia spędził w Rabce-Zdroju, gdzie trafił na leczenie po tym, jak nabawił się pylicy płuc. Z zawodu był inżynierem i wynalazcą, absolwentem Wyższej Szkoły Technicznej w Krakowie. Malarzem - amatorem został po śmieci żony. Za sprawą jego córki Anny Tylki, w piątkowe popołudnie, w starym kościółku odbył się wernisaż wystawy jego obrazów.

Za życia był człowiekiem skromnym, życzliwym, który celebrował codzienność. Zwykłe ludzkie sprawy - żniwa, sianokosy, modlitwa przy kapliczce, ognisko, czerpanie miodu z ula czy piłowanie drewna - były głównymi tematami jego obrazów. Z tego też powodu jego płótna, na których pokazywał piękno gorczańskiej ziemi, mają walory dokumentu, podobnie jak "Księga ubogich" Jana Kasprowicza czy utwory Władysława Orkana. W swoich obrazach zatrzymał czas i piękno codziennego życia, które odeszło już w zapomnienie.

Wystawę w Muzeum Orkana otwarł dyrektor Zbigniew Wójciak, w towarzystwie pracownicy placówki Małgorzaty Wójtowicz-Wierzbickiej i córki artysty Anny Tylki, która udostępniła obrazy ojca.